Pewnie przypominacie sobie, że od zeszłego tygodnia pszczółki wędrują po morzach i oceanach w poszukiwaniu nowych przygód. W naszym dzienniku pokładowym zapisaliśmy wczorajszą wizytę w tropikach. Otóż na jeden dzień zarzuciliśmy kotwicę przy gliwickiej Palmiarni…
Pierwsze kroki na suchym lądzie prowadziły przez Park Chopina. Drzewa aż się prosiły, by je przytulić, a wielkie dziuple kusiły, by zajrzeć do środka. Jesteśmy na miejscu. Hurra!
W Palmiarni, jak w prawdziwych tropikach natknąć się można na przeróżne sięgające sufitu palmy daktylowe i bananowce, dwustuletnie oliwne drzewa, bambusy, ale i dojrzewające pomarańcze, cytryny i grapefruity.
W małych akwenach dostrzegliśmy wielkie sumy i groźne piranie, a w terrariach – legwany, węże i wiewiórki. Wszystko uważnie obserwowaliśmy i zaznaczaliśmy swoje odkrycia na „kartach odkrywcy”…
Wokoło pachnie tak pięknie, że aż chciałoby się utopić nos w wielobarwnych kielichach kwiatów. Nikt za to nie miał ochoty wspinać się na wielkie kaktusy, albo odpocząć na kaktusowym fotelu… W pawilonie sukulentów poznaliśmy różnice pomiędzy kolcami a cierniami, próbowaliśmy dostrzec małe litopsy – żywe kamienie z Afryki…
W akwarium to dopiero były przygody. Uśmiechała się do nas płaszczka, płetwami machały różnokolorowe ryby, piranie groźnie szczerzyły zębami. Pana przewodnika zasypaliśmy pytaniami. Płaszczka Leopolda podglądała nasze karty obserwacji… Ach i och…
Wszystkim dzieciom i rodzicom polecamy wizytę w gliwickiej Palmiarni Miejskiej. Niech Was nie przerażają strzegące jej lwy – tak naprawdę są niegroźne i z chęcią pozują do zdjęć.
Angelika Zyzik
26 lutego 2015 at 11:54
Wspaniała wycieczka, przepiękne zdjęcia i bajeranckie komentarze do nich. Wiem, że dzieci były zachwycone, dobrze się bawiły. A ile wiedzy przy tym wyniosły?
Fajny pomysł drogie panie, brawo!!!
Przedszkole nr 48
26 lutego 2015 at 17:11
Dziękujemy;) Obiecujemy nowe przygody i odkrycia!